Opowieści z Gór Nuba cz. III – Gitara i rower

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy przy wjeździe do Kadugli, największego miasta gór Nuba, jest ogromny kompleks budynków ONZ. Robi niezwykłe wrażenie, zwłaszcza w tej okolicy, gdzie dominują niewielkie, kryte strzechą budyneczki. Prócz ONZ jest tu wiele innych organizacji pomocowych – zajmują się budową studni, szkół, szpitali a także obserwacją realizacji porozumienia pokojowego między rebeliantami a rządem.

Po dziurawych ulicach miasteczka pomykają zarówno zaprzężone w osiołki powozy miejscowych, jak i ogromne samochody organizacji.

Organizacje są niezwykle potężne, dysponują wydaje się nieograniczonymi środkami – odkąd przybyły tu 2-3 lata temu po zakończeniu wojny, ceny wynajmu lokali i terenów wzrosły ponad piętnastokrotnie!

Nawet ja, mimo iż wychowany w Europie, poczułem ogromny respekt, cóż więc muszą sobie myśleć miejscowi, z których wielu cztery lata temu pierwszy raz w życiu widziało na oczy samochód?

Pewnie że biali dysponują jakąś ponad naturalną siłą. I że są jedynym możliwym środkiem do zmiany ich sytuacji. I że nie warto się samemu starać, bo można się tylko namęczyć, a i tak nie osiągnie się w połowie tak dobrego efektu, jaki osiągnie organizacja w kilka dni.

W Angolo, wiosce położonej ok. 75 km na południe od Kadugli, panuje trochę poczucie beznadziei. Zadawane mi często w wielu miejscach pytanie – „Angolo good?” (oczywiście zmienia się nazwa miejscowości) tu okazuje się podchwytliwą pułapką, moja odpowiedź „good” wywołuje gwałtowne zaprzeczenie – „nie, nie jest dobrze, jesteśmy bardzo biedni, jest problem z dostępem do wody, nie ma szpitala, ze szkoły ostatnio odszedł nauczyciel i nie ma kto uczyć, w kościele mamy tylko bębny – nie ma nawet gitary, nie możemy grać żadnej muzyki, droga dojazdowa jest w bardzo kiepskim stanie, a nikt nam chce pomóc”.

O ile trudno mi dyskutować z istotnością dostępu do czystej wody – widać wyraźną różnicę chociażby w wyglądzie dzieci z wiosek z działającą pompą a tymi z wioski, gdzie wodę bierze się z brudnego bajora, z którego korzysta też bydło – te pierwsze są na oko dużo zdrowsze, nie mają np. wzdętych brzuszków, to oczekiwanie, że jakaś organizacja zajmie się nawet dostarczaniem gitary do kościoła, uznałem za lekką przesadę. A kiedy Daniel, mój rozmówca, opowiedział mi, że ludzie z Angolo cierpią, bo muszą bardzo daleko chodzić na pole, prawie nie wytrzymałem. Miałem ochotę powiedzieć – człowieku, przecież wyście tu dwadzieścia lat temu nago chodzili, a pięć lat temu trwała tu wojna. Czy naprawdę uważasz, że jest tak źle teraz? Zupełnie jak niektórzy ludzie u nas w Polsce, którzy wciąż narzekają na swoją sytuację, na przemiany ostatnich lat, nie dostrzegając jakby zupełnie, że dwadzieścia lat temu nie mieli nawet połowy tego co mają teraz. No ale wtedy nie wiedzieli, czego nie mają…

Robiono w latach sześćdziesiątych badania dotyczące związku między bogactwem a poczuciem szczęścia. Ku zaskoczeniu naukowców, nie odkryto żadnej korelacji – niektóre żyjące w skrajnych warunkach w dżungli afrykańskiej plemiona czuły się nieraz szczęśliwsze niż najbogatsze narody świata.

Jednak gdy powtórzono badania w latach dziewięćdziesiątych, zależność była bardzo wyraźna – biedni czuli się wyraźnie nieszczęśliwi. Jest to nieunikniony skutek pojawienia się telewizji, która uświadomiła tych ludzi, jak żyją ludzie w innych częściach świata.

Przypomniał mi się taki śmieszny film, który kiedyś widziałem. Grupka ludzi włamała się do mieszkania, by grać muzykę z wykorzystaniem domowych sprzętów. Wykorzystując wszystko co im wpadło w ręce, robili całkiem niezłą muzykę. Spróbowałem więc przekonać Daniela, że przynajmniej do tego nie muszą czekać na organizacje, że można grać z wykorzystaniem tego co pod ręką. Wręczyłem wszystkim znajdującym się w okolicy osobom do ręki „instrumenty” – pokrywki garnków, jakieś patyki, butelkę itd. Na mój sygnał zaczęliśmy grać – no przyznam że może nie była to najlepsza muzyka jaką słyszałem, ale był to pierwszy raz, poza tym chodziło tylko o zademonstrowanie idei. Wszyscy się śmiali, ale Daniela nie przekonałem – „potrzebujemy gitary”.

„I roweru” – dodał. „Jak wrócisz do Polski, to poproś, żeby też przysłali rower dla mnie”.

 

Kościół w Angolo

Jedyne źródło wody w wiosce w pobliu Angolo

Daniel i Mojżesz

~ - autor: Antoni Mysliborski w dniu 3 lutego, 2007.

Komentarze 4 to “Opowieści z Gór Nuba cz. III – Gitara i rower”

  1. hej – witam po krotkiej przerwie…. antek – jak dlugo ty juz wlasciwie jestem w podrozy – cos pewnie okolo 3 miesiecy bedzie od pozegnania na dworcu w Poznaniu. jakie plany? zmierzasz juz w kierunku Jemenu – czy jeszcze zostajesz w afryce ?? czy moze sie cos pozmienialo ?? Zazdroszcze Ci tych Kosciolow w Etiopii – to musialo byc pirounujace wrazenie!! Kiedys mielismy podobne odczucie z MP i TG w klasztorze buddyjskim w himalajach – ale tam nie bylimy sami lecz z innymi turystami – wiec wyobrazam sobie jak sie muslieisce czuc !!!
    W Polsce wrezcie spadl snieg – co prawda w poznaniu po kilku dniach wszystko juz stopione ale w Warszawie z 20 cm jescze z pewnie jest. Szkoda tylko ze na swieta nnie bylo bialo.
    Adas M zaczal znowu wygrywac 🙂 i to 2 konkursy z rzedu. A za 30 minut Polska gra w finale mist. wiata w pilke reczna (!) z Niemcami. Cala Polska nagle pokochala ten sport:)
    Trzymaj sie
    Misha

  2. …. jeszcze jedno – jak tak sobie mysle ile u mnie i u innych w Polsce stoi rowerow w garazach/piwnichach ktorych nikt nie uzywa to z checia bym je wszystkie wyslal do takiej Afryki …. szkoda tylko ze przesylka kosztuje taka fortune !

  3. Antonio,
    Misha zapomnial dodac ze nasza wspaniala reprezentacja przejebala z kretesem z niemcami i bylo to bardzo przykre… na szczescie na drugi dzien media zapomnialy o porazce i swietujemy teraz srebro tak samo jak zloto… pewnie wydrukowali w gazetach te same teksty co by wydrukowali jakbysmy zloto mieli… jutro mam nadzieje ze pogadamy to mi opowiesz te swoje przezycia z Murzynami bo jak narazie wszystko brzmi super!!! Ja mialem kilka dni temu tez kontakt z Afryka – Murzyn czyscil mi kwiatki w biurze 🙂 mam teraz ladniej i lepiej sie czuje dzieki temu! jak go zobaczylem to tak sobie o Tobie pomyslalem… kurde fajnie by bylo jakbym tych wszystkich Austryjakow wymienic na Murzow! W koncu wszyscy jestesmy czarni!
    3maj sie
    papapa
    mp

  4. piekne te zdjecia z Angolo, zaczynam rozumiec czemu nie chcesz wracac. U nas snieg. Pozdr.MM

Dodaj komentarz